Obserwatorzy

sobota, 4 kwietnia 2015

Niedziela dla włosów: 6. Laminowanie siemieniem lnianym.

Cześć wszystkim :) Długo nie pisałam, zrobiłam sobie przerwę bo nie miałam ani czasu ani ochoty na zajmowanie się blogiem, teraz postaram się trochę nadrobić. Przede wszystkim chciałam wam życzyć Wesołych Świąt, mimo że ja świąt nie obchodzę :)
Niedziela dla włosów byłą tym razem w sobotę i postanowiłam w związku z nią wypróbować coś nowego. Laminowanie nie jest mi obce, długo chodziło mi po głowie ale moje włosy bardzo nie lubią protein i bałam się wersji z żelatyną. Dlatego też padło na siemię lniane.

Zaczęłam od ugotowanie gluta. Wsypałam ponad 2 łyżki siemienia na szklankę wody i gotowałam to ok 15 minut. Glut wyszedł mi dzisiaj wyjątkowo dobrze, ale nie odcedzałam ziarenek. Wszystko zblendowałam i odłożyłam do ostygnięcia.
W tym czasie umyłam włosy Alterrą i kilka minut potrzymałam na nich ręcznik żeby dobrze odsączyć wodę. Do zmiksowanego siemienia dodałam około 2 łyżki odżywki Garnier Avocado. Wyglądało to wyjątkowo nieapetycznie.

Nałożyłam wszystko na włosy, na całą długość nie tylko od ucha w dół. Wszystko trzymałam na włosach około godzinę, pod czepkiem i czapką. Niestety lekko spływało to z włosów. Nie było to tak uciążliwe jak np spływająca maska z jogurtu, ale na prawdę trzeba dobrze osuszyć włosy, żeby nie było gorzej.
Włosy po zmyciu były niestety szorstkie, moje włosy nie lubią się z siemieniem. Myślałam, że moja ulubiona odżywka na to pomoże ale niestety. Musiałam ją nałożyć jeszcze solo i wtedy włosy były cudownie śliskie i mięciutkie. Wielkim błędem jaki popełniłam było zbelnowanie ziarenek. Naczytałam się sporo o tym laminowaniu i większość poleca nakładanie gluta razem z ziarnami, bałam się jednak, że zapcha mi to odpływ w wannie. Ale zmielone siemię było bardzo trudno wypłukać. Dużo zostało na włosach, część wyczesałam, część wysunęła się podczas suszenia. Włosy po wysuszeniu są tak śliskie, że na szczęście nie ma żadnego problemu z pozbyciem się resztek ziaren.
Tak jak mówiłam, włosy mam po laminowaniu śliskie i co najważniejsze dla mnie proste. Od dawna zastanawiam się nad keratynowym prostowaniem ale na razie nie mam pieniędzy, a myślę, że to laminowanie bardzo dobrze mi je zastąpi. Kolejnym plusem jest to, że w przypadku siemienia nie muszę się martwić przeproteinowaniem :)
Następnym razem jednak oddzielę gluta od ziaren :) A oto jak prezentowały się moje włosy. Niestety nadal się matowe, ale próbowałam już chyba wszystkiego na to i podejrzewam, że taki już ich urok. 


Pozdrawiam
grey_eyes

ps. mam zamiar wziąć się za rudość na końcach. Od jutra zaczynam :)

9 komentarzy:

  1. śliczne włosięta, tak dużo ich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ale właśnie dużo to ich nie ma :P Postaram się zrobić dobre zdjęcia skalpu do podsumowania Jantaru to zobaczycie:)

      Usuń
  2. U mnie też ostatnio na włosach gościł glutek z siemienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje włosy po samym glutku szaleją, ale po dzisiejszej mieszance mają się super :)

      Usuń
  3. Ja nie lubie glutka na wlosy, powoduje, ze robia sie matowe:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje są ciągle matowe, ale za to spodobało mi się to, że są proste i śliskie :)

      Usuń
  4. Ślicznee włosy! :) muszę to wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko pamiętaj, nie blendować :D Do teraz wyskubuję ziarna z włosów:/

      Usuń
  5. Śliczne włoski :) jakie już długie :) tego laminowania jeszcze nie próbowałam ^^ może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wasze komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i pomocny w dalszym prowadzeniu bloga :)