Obserwatorzy

sobota, 2 maja 2015

Niedziela dla włosów: 10. Sok z żyworódki.

 Niedziela dzisiaj w sobotę:) Jutro nie będę miała nawet czasu umyć włosów dlatego dzisiaj postawiłam na eksperymentowanie. Zrobiłam coś co chodziło mi po głowie już od bardzo dawna ale ciągle o tym zapominałam. Dawno temu w czasie przeglądania internetu przeczytałam o roślince, która ma właściwości podobne do aloesu. Mój mizerny aloes ma dopiero niecały rok a żeby nabrał właściwości potrzeba 3 lat. Natomiast żyworódka rośnie sobie spokojnie od kilku lat na parapecie i nikt do tej pory nie zwracał uwagi na tę niepozorną roślinkę. Co prawda nie znalazłam żadnych informacji na temat jej działania na włosach, dlatego też postanowiłam zaryzykować :)
Po pierwsze, co to żyworódka?


"Żyworódka jest skarbnicą mikro- i makroelementów, takich jak: mangan, miedź, selen, cynk, bor, glin, krzem, potas, wapń, żelazo. Ponadto zawiera dużo witaminy C. Roślina ta wykazuje działanie:
  • bakterio- i wirusobójcze oraz antygrzybiczne: żyworódka szczególnie szybko niszczy bakterie ropotwórcze (gronkowcepaciorkowce);
  • przeciwzapalne - hamuje proces zapalny wskutek niszczenia bakterii i rozkładu wytwarzanych przez nie toksyn. Zmniejsza także miejscowe przekrwienia i obrzęki;
  • regenerujące - przyspiesza gojenie uszkodzonego naskórka, a także szybko oczyszcza ranę z ropy i zmartwiałych fragmentów tkanek. Zmniejsza także widoczność blizn;
  • immunostymulujące - zwiększa ogólną odporność organizmu oraz odporność skóry na urazy."
  • Źródło: KLIK

Wczoraj obcięłam kilka liści, umyłam je i włożyłam do lodówki. Dzisiaj trochę się namęczyłam żeby wycisnąć z niej sok. Jest to o wiele trudniejsze niż w przypadku aloesu. Musiałam użyć do tego tłuczek do mięsa :D Zmiażdżyłam liście i wycisnęłam z nich sok.

 Nie miałam pojęcia jakie wziąć proporcje, dlatego wszystko robiłam na oko. Bardzo spodobał mi się zapach jaki ma sok z żyworódki.
Dodałam potem po łyżce Kallosa Keratin i Kallosa Color. Maska wyszła mi jednak za rzadka więc musiałam dodać jeszcze pół łyżeczki mąki ziemniaczanej.

 Na zdjęciu nie widać dobrze koloru bo zlał się z miseczką ale połączenie soku z maskami dało bardzo ładny kolor. 
Umyłam włosy jedynym szamponem z SLES jaki posiada moja mama i szczerze byłam zdziwiona bo jest na prawdę w porządku, ładnie pachnie i dobrze się pieni, świetnie oczyszcza. No i jest z Biedronki :D Na zdjęciu nie uchwyciłam fajnej pompki, którą posiada i która ułatwia dozowanie. 



Po osuszeniu włosów ręcznikiem nałożyłam maskę na około pół godziny. Zmyłam letnią wodą i zostawiłam włosy do samodzielnego wyschnięcia. Już podczas zmywania maski czułam, że są nawilżone i śliskie. Po wyschnięciu są jednak miejscami szorstkie, ale to pewnie efekt mąki ziemniaczanej. 
Pierwsze zdjęcie z balkonu, po rozczesaniu włosów, niestety nie ma słońca :(
Dobrze widać tutaj mój roczny odrost, zastanawiam się właśnie czy jak na rok czasu to dużo czy mało :)
 Drugie po koczku ślimaczku, którego nie robiłam już na prawdę dłuuuugo. Zdjęcie robione już w łazience więc włosy wyglądają już inaczej. Chyba wrócę do koczka, bo nie widać po nim, że moje włosy potrzebują podcięcia. 



Pozdrawiam
grey_eyes :)

17 komentarzy:

  1. Włoski wyglądają bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiedziałam, że można tak wykorzystać żyworódkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie widziała :) Trochę się bałam co z tego wyjdzie no ale się udało

      Usuń
  3. Nie odważyłabym się na taki eksperyment. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na rok to dużo! ;) U mnie właśnie mija 7 miesięcy bez farbowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja malowałam ostatnio w październiku ale tamtej kolor całkiem zlał się z moim naturalnym. Ten odrost jest sprzed roku bo malowałam na ciemny brąz, który obecnie jest wypłowiałym rudym :D

      Usuń
  5. Gratuluję wytrwałości w zapuszczaniu naturalek,oby tak dalej :) Co do maski to podziwiam za odwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, motywuje mnie to, że kiedyś będzie z tego ombre :) A maskę na wszelki wypadek nałożyłam tylko od ucha w dół

      Usuń
  6. Pierwsze słyszę, ale włoski wyglądają świetnie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy raz słyszę o tej żyworódce :P dobrze, że nie farbujesz w takich najlepiej :) :) ale masz już długie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o żyworódce jako wcierce, ale nie spotkałam się z nakładaniem jej jako maski. ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Musiałam dwa razy przeczytać tytuł bo pierwsze słyszę o tym. ;) fajnie ze znalazła cos tak oryginalnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie piękne i gęste włosy! :)
    Nigdy nie słyszałam o żyworódce w pielęgnacji włosów, ciekawy pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też nie dlatego postanowiłam spróbować:) I tak jak pisałam już kilka razy, są bardzo rzadkie, ale są grube i tego nie widać :D

      Usuń
  11. Jest pięknie :) Jakie one gęste :) Naturalnie ci się tak fajnie falują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj akurat są po koczku ale zazwyczaj same, kilka godzin po wysuszeniu :)

      Usuń

Dziękuję serdecznie za wasze komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i pomocny w dalszym prowadzeniu bloga :)