Obserwatorzy

piątek, 13 lutego 2015

Moja włosowa historia

Mój pierwszy wpis na tym blogu, zaczynam od mojej włosowej historii:) Zapraszam do czytania:
(zdjęcia są z zasłoniętą twarzą ponieważ wysyłałam je kiedyś do Anwen)



Pisząc tę historię, rok od zaczęcia przygody z włosomaniactwem mam pełną świadomość tego, że moim włosom nadal trochę brakuje do doskonałości. Brakuje mi w nich przede wszystkim długości oraz nadal nie umiem wymusić na nich skrętu, chociaż wiem, że potrafią się kręcić naturalnie. Jednak wiem, że przez ostatni rok zmieniły się bardzo, zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę jak bardzo je męczyłam, przez co najmniej 5 lat.
Niestety nie mam zdjęć z czasów przed liceum, ale wtedy moje włosy niczym się nie wyróżniały. Były długie, lekko się kręciły. Z roku na rok ciemniały coraz bardziej, z jasnego blondu przeszły do szatynu. Nie prostowałam ich, myłam co 2-3 dni szamponem Head&Shoulders, czasem używałam odżywki. Wszystko zmieniło się, kiedy poszłam do liceum w 2009, zaczęłam je rozjaśniać i prostować… 

To zdjęcie z samych początków, dlatego włosy nie wyglądają aż tak źle. Potem zaczęłam je zapuszczać, oczywiście dalej były rozjaśniane i katowane prostownicą, doszło do tego tylko podcinanie raz na rok, bo zależało mi tylko na długości. Zaczęłam też myć je codziennie, nadal nie używałam odżywki i nadal myła je Head&Shoulders, ponieważ miałam wtedy bardzo wrażliwy skalp i po innych szamponach dostawałam łupieżu. 


Nadal nie wiem, czemu na tym drugim zdjęciu wyglądają tak ładnie. Oczywiście to nie jest ich naturalny skręt, jest to efekt kilkugodzinnego palenia ich lokówką.

W 2012 r. po maturze nastał przełomowy moment w moim życiu. Zdecydowałam się zmienić kolor włosów na rudy. Jak wiadomo, przejście z blondu w jakikolwiek inny kolor jest mega trudne. Kolor się zmywał, malowałam je co 2 tygodnie, nadal prostowałam, ewentualnie kręciłam na piankę. Zmieniłam szampon, myłam włosy czym popadnie, używałam pierwszej lepszej odżywki, której opis na opakowaniu bardziej przypadł mi do gustu.  Kiedy patrzę na zdjęcia z tamtego okresu zastanawiam się jak to w ogóle mogłam nazywać włosami.




Kiedy poszłam na studia zaczęłam malować włosy na czerwono, ale przestałam je prostować, lekko podcięłam to, co było zniszczone, nadal malowałam je co 2-3 tygodnie, dodatkowo zmieniłam farbę na Syoss, po którym zaczęły mi wypadać. W maju 2013 podjęłam decyzję o ścięciu włosów do ramion, ponieważ wiedziałam, że i tak ich nie uratuję. Jak widać, wiele to nie dało. 

We wrześniu 2013 roku zdecydowałam, że koniec z malowaniem. Poszłam do fryzjerki na wyrównanie koloru. Pomalowała mi włosy na ciemny szatyn jednak czerwony nie dawał za wygraną. W listopadzie trafiłam na bloga Anwen i tak zaczęło się u mnie połowicznie świadome dbanie o włosy. Odrzuciłam silikony, zaczęłam myć włosy szamponem Babydream jednak plątał mi włosy, przerzuciłam się na Bambino, kupiłam maskę Biovax i znowu obcięłam włosy.


Zachęcona efektami w lutym stwierdziłam, że czas wypróbować olejowanie, które do tej pory wydawało mi się śmiesznym i czasochłonnym pomysłem. Kupiłam olej kokosowy i przepadłam w włosomaniactwie na amen. Tak wyglądały w kwietniu 2014 roku. Zrezygnowałam wtedy ze swojego postanowienia o nie malowaniu włosów. Jednak moje włosy i w tym przypadku zbuntowały się i 3 tygodnie po malowaniu na ciemny brąz farbą Color&Soin nie został po farbie żaden ślad. 


Obecnie, w rocznicę rozpoczęcia przygody z włosomaniactwem moje włosy wyglądają tak:



Na początek myślę, że tyle wystarczy, w następnym wpisie mam zamiar podać plan mojej pielęgnacji :)


4 komentarze:

  1. Super, następny blog do śledzenia ;)
    Małe rady - wrzuć w panel boczny gadżet obserwatorzy i usuń weryfikację obrazkową komentarzy, bo zapewne masz taką włączoną domyślnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę, zaraz to zrobię :) Mam jednego bloga już na bloggerze ale do tego nie miałam czasu przysiąść i pozmieniać wszystkiego :)

      Usuń
  2. mega efekty:) gratuluje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Imponujące zmiany :) życzę wytrwałości w dążeniu do włosowego celu! :) z przyjemnością obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za wasze komentarze. Każdy z nich jest dla mnie bardzo ważny i pomocny w dalszym prowadzeniu bloga :)